Bo na OSPA Festival bywa i tak... ( z archiwum rozmów netowych )
- Jurij Mokriszczew
- 28 lut 2017
- 3 minut(y) czytania

Już niedługo kolejna odsłona OSPA Festival na Kudłaczach. Oby tym razem pogoda dopisała i zaskoczyła nas niebem błękitnym, bo miejsce to pełne jest uroku i piękna które w 2016 roku skryło się nam w chmurach i odcieniach szarości. Choć aura nas nie rozpieszczała, to magia słowa i dźwięku zrobiła swoje czyniąc to miejsce w tym dniu jeszcze bardziej wyjątkowym. Wyjątkowy to był wieczór i dla mnie, choć o tym ( i o swoich wrażeniach napiszę innym razem ). Minął prawie rok, kolejne Kudłacze przed nami, i tak wiele w tym czasie zaistniało rzeczy które wydawały się już nierealne. Narodziny Stowarzyszenia Autorów WYJŚĆ Z CIENIA, marzenia Włodka Mazonia i mojego stało się faktem ( właśnie czekamy na decyzję o rejestracji ), tylu ludzi fantastycznych dane mi było poznać...
Kochani... Już teraz zapraszamy na Kudłacze. OSPA Festival zagra 13 maja 2017 roku.
Krzysiek Banita Kargól
Jurij Mokriszczew - Bo na OSPA Festival bywa i tak ( z archiwum internetowych rozmów )
Gdy po raz pierwszy z okazji Otwartej Sceny Piosenki Autorskiej trafiłem do schroniska na Kudłaczach zachwyciłem się urokiem tego miejsca i gościnnością gospodarza, a najbardziej urzekł mnie smak bigosu i firmowej kaszanki, aż nie mogłem się powstrzymać przed kilkoma dokładkami. Twórcy przyjechali z różnych zakątków Polski, było ich sporo, ale i gości przybywało co raz więcej, tak że ledwie mieścili się w wielkiej stodole. Rzadko bywam na tego typu imprezach. Czułem nieco obco, jak w zupełnie innej, nie swojej bajce. Zacząłem się obawiać, że będę źle odebrany ze swoimi "romansidłami". W związku z tym moja trema rosła z każdą sekundą a wraz z nią zapotrzebowanie na kolejny kufel piwa. Niestety to ostatnie małe piwo okazało się zdradliwe. Gdy przyszła kolej na mnie to ledwie trzymałem się na krzesełku, teksty mi się mieszały, a palce zaplątywały się między strunami. Myślałem, że więcej mnie tam nie zaproszą, chociaż podobno były brawa i nawet jeden bis, nie pamiętam. Minęło trzy chude lata, i znowu tu jestem.
Tym razem w nieco mniejszym gronie, bardziej kameralnie, ale za to publiczność jest bardziej skupiona. Znowu ten obłędny bigos z grzybami doprawiony kojącymi dźwiękami gitarowych akordów wprawiają mnie w blogi stan uniesienia, Tym razem zachowuję absolutną trzeźwość. Wlodek Mazoń zapowiada wykonawcę po którym jest moja kolej: "Krzysiek Banita Kargól!". Brawa. Co za snobistyczny pseudonim - pomyślałem. Wykonawca ten z wyglądu nie wzbudził mojego zainteresowania. Wyszedł w dużym kowbojskim kapeluszu, przesadnie wyluzowany, z podkreślonym dystansem i krytycznością do tego co robi. Mi akurat tego brakuje i chyba trochę mu pozazdrościłem. Pomyślałem sobie że to chyba jakiś cwaniak. Nie wierzę w ten dystans, bo twórczość to przecież zawsze trochę "potu i krwi". Najpierw nie wsłuchiwałem się w jego piosenki, aż do momentu gdy ku mojemu zdziwieniu cała publiczność zaczęła wraz z nim śpiewać jego teksty (ukryte marzenie każdego twórcy). Już po chwili mimo woli dałem się wciągnąć w te jego "Dwa światy", "Samotność" i inne smutki. Jeszcze bardziej byłem zdumiony gdy w piosence Krzyśka usłyszałem niemal dokładnie moje własne słowa, których nigdy nie mówiłem nikomu, a które czasem powtarzam do mojego zmarłego taty i do Boga. Zawiesiłem się w kontemplacji. Ocknąłem się na brawach do bisu. Pomyślałem sobie: jak to jest możliwe, żeby za taką nonszalancką skorupą "cwaniaka" skrywała się dusza wypełniona po brzegi miłością i pokorą? Jednak możliwe. Czy się mylę? Może. Proszę sprawdzić.
OSPA Festival
Stowarzyszenie Autorów WYJŚĆ Z CIENIA
Kudłacze 2017
13 maja
ZAPRASZAMY
Jesteś autorem? Śpiewasz? Grasz? Chcesz zagrać na Otwartej Scenie Piosenki Autorskiej...
Comments